Dajcie mi więcej mocy…
Niektórzy z nas skłonni są wydać 200 tysięcy na nowy sportowy samochód, inni zaś kupują najnowsze odtwarzacze DVD za 2000 złotych, ale jednocześnie wzbraniają się przed wydaniem więcej niż 200 złotych na obudowę komputera. Jak mówi stare przysłowie, dostajemy to, za co zapłaciliśmy. A przecież dodatkowy wydatek rzędu kilkudziesięciu złotych z całą pewnością będzie procentował podczas późniejszej eksploatacji. Droższa obudowa będzie wygodniejsza podczas „grzebania” wewnątrz komputera, a płyta złączy idealnie się do nich dopasuje. Kilkadziesiąt złotych więcej przeznaczonych na zakup wydajnego zasilacza zapobiegnie zaś niektórym awariom i przedłuży żywot podzespołów. Prawdą jest również to, że wiele markowych systemów producentów, takich jak Dell czy Compaq wyposaża się w zasilacze ściśle dopasowane do całości systemu. Kłopoty zaczynają się wówczas, gdy użytkownik zechce zainstalować dodatkowe komponenty. Większość wspomnianych komputerów ma zasilacze o mocy 200 W lub mniejszej. Nowsze procesory i karty graficzne pobierają znacznie więcej mocy, niż przed laty. Niektóre karty grafiki wymagają dostarczenia poprzez port AGP prądu o natężeniu do 6 amperów. Duże zapotrzebowanie na energię może więc doprowadzić do przeciążenia zasilacza i uniemożliwienia karcie normalnej pracy, nawet gdy płyta główna będzie w zupełności przystosowana do zaistniałych warunków. Sytuacja taka ma z kolei wpływ na niestabilność całego systemu. Gry będą więc coraz częściej odmawiać posłuszeństwa, system Windows będzie generował dziwne komunikaty, a czasami niemożliwe stanie się uruchomienie komputera natychmiast po jego wyłączeniu.